Miłość...

Przyjaźń poznaję po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć.

Jeżeli miłość twoja nie ma żadnych szans, powinieneś zamilknąć... Bo nie należy mieszać miłości z niewolnictwem serca. Miłość, która prosi, jest piękna, ale ta, która błaga, jest uczuciem lokajskim.

piątek, 12 lutego 2010

Spotkanie


Stali, patrzyli sobie w oczy . Sasuke zmarszczył czoło na widok Sakury.
Otworzył usta.
- Kiedy byliśmy młodzi,
Przyszłość była taka jasna
Stare sąsiedztwo takie pełne życia
I każdy dzieciak na tej cholernej ulicy
Miał dorastać i nie być bity
Teraz sąsiedztwo się zestarzało
A dzieciaki dorosły
Ale ich życia marnują się
Jak jedna, mała ulica
Mogła pochłonąć tyle żyć ?
Szanse są rozrzucane
Nic nie jest za darmo
Oczekując na to, co ma być
Ciągle jest trudno,
Trudno zobaczyć
Kruche życia, zdeptane marzenia
Co tu się do cholery dzieje ?
To najstraszniejszy sen, rzeczywistość
Sakurze spłynęły łzy po policzku. Zaczęła nucić słowa jakiejś piosenki co jakiś czas krztusząc się łzami:
-When we were young the future was so bright
The old neighborhood was so alive
And every kid on the whole damn street
Was gonna make it big and not be beat
Now the neighborhood's cracked and torn
The kids are grown up but their lives are worn
How can one little street
Swallow so many lives
Chances thrown
Nothing's free
Longing for what used to be
Still it's hard
Hard to see
Fragile lives, shattered dreams.- nie potrafiła dokończyć
Sasuke pochylił się nieco do przodu. Wskazał na Sakurę . Na jego policzku zabłysnęła łza, a na skroni kropla potu. Ona kiwnęła głową. Po chwili nie było ich.
~
Na szyi Sakury pokazał się taki sam znak jak i na szyi jej towarzysza. Zasyczała z bólu. Powoli upadała. Sasuke złapał ją i powoli zaniósł do jednych z ciemnych pokoi kryjówki. Była rozpalona. Hebanowowłosy przyłożył rękę do jej skroni. Wskazał na Karin stojącą tuż przed drzwiami. Była wściekła, bowiem nie podobało jej się to, w jaki sposób zajmował się tą dziewczyną jej obiekt umiłowania.
- Przynieś zimny okład i zawołaj Suigestiu.- nakazał, lecz widząc, że kobieta niema najmniejszego zamiaru tego robić wkurzył się i podszedł do drzwi wskazując kierunek, w którym ma iść- Idź, ale już!- Po jakiejś minucie zjawił się Suigestju z miską wody i białymi ręcznikami.
- Karin kazała mi to przynieść.- wskazał na ładunek na ramieniu – Gdzie postawić?
-Przy łóżku.-odpowiedział mu jak zawsze obojętny-Musimy pogadać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

NIe morzesz czegoś znaleść? Szukaj tu: